“Lepiej być świnią niż faszystą” – Savoia S.21 Porco Rosso 1:48

Jeśli nie oglądaliście “Porco Rosso” (czyli Czerwona Świnia, choć w Polsce pod tytułem “Szkarłatny pilot”), to obejrzyjcie. Piękny film Miyazakiego o lotniku zaklętym w świnię (co oczywiście jest symbolem całego szeregu problemów, z którymi bohater się mierzy). Film jest na tyle inspirujący, że samoloty, które w nim występują, w tym fikcyjny S.21 głównego bohatera, doczekały się swoich modeli, a te – szeregu interpretacji. Także i ja zmierzyłem się z tym tematem.

Interpretacja

Wiele modeli i fanartów, jakie widziałem, zostało ukończonych “na wysoki połysk” – lśniący czerwony samolocik wygląda smakowicie jak landrynka. Taki wybór wydaje się dość oczywisty, jeśli rozmawiamy o samolocie z japońskiej kreskówki. Napotkałem też wersje z weatheringiem, ale mocno postarzone, jak dla mnie trochę “nienaturalnie”, wyglądające jak samolot od lat nie używany.

Pomyślałem, że powinien to być samolot intensywnie używany przez samotnego faceta w średnim wieku, po przejściach (w tym z wojenną traumą), w skomplikowanej i odległej relacji z kobietą, robiącego dobrą minę do złej gry, z maskowaną depresją. A więc nie przesadnie zadbany, niezbyt czysty, trochę odrapany, zbryzgany olejem itd.

Do tego – tak! – na dioramce. W filmie samolot bazuje w uroczej zatoczce z lazurową wodą i gładką plażą, dlaczegóż by nie zdobyć kolejnego “skilla” w modelarskim warsztacie – diorama z wodą.

Fine Molds – adekwatna nazwa

Zestaw kupiłem w samej Japonii, w sklepie HobbyLink Japan. Przesyłka urocza, pudełko z modelem zabezpieczone japońskimi gazetami, w japońskim, żółtawym kartonie, i jeszcze z pocztówką do wysłania informacji zwrotnej.

Sam model również. Zgodnie z nazwą firmy, wykonany na precyzyjnych formach, z kolorowego plastiku, wszystko pasuje tak dobrze, że może go złożyć osoba bez żadnego doświadczenia. Pilniczki, szpachle? Zapomnijcie. Jedynie figurka (jeden element) wymagała wyrównania na łączeniu połówek formy.

Żeby nie było za łatwo, pomyślałem o dodatkach. Skrzynka z narzędziami Aber i oczywiście puste beczki, na których umieszczony miał być pomost. Kupiłem gotowe – zestaw żywicznych niemieckich beczek na paliwo lotnicze, od MB.

Model i diorama

O budowie modelu nie ma co pisać – po prostu bajka. Zrobiłem prosto z pudła i dopiero po skończeniu zauważyłem, że “oryginał” miał naciągi między pływakami a kadłubem – no trudno. Wielką przyjemnością była budowa wnętrza. Szkoda, że w gotowym modelu nie widać wielkiej i atrakcyjnej wizualnie beczki na benzynę.

Za to diorama – o, nieprędko wezmę się za następną. Po pierwsze wykończenie “plaży” postanowiłem zrobić suchym pigmentem, z wykorzystaniem pigment fixera MIG. Niestety, ten specyfik nie nadaje się do zadania, które mu postawiłem – chciałem zwilżoną fikserem powierzchnię pokrywać pigmentem – to prawie nie działa, pigment się nie klei. Liczby iteracji nie pomnę, dość powiedzieć, że ładną powierzchnię uzyskałem po jakichś 2 tygodniach (OK, nie zajmuję się tylko modelarstwem).

Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Mianowicie “woda” z żywicy zestaliła mi się tylko na niektórych obszarach, na których była wylana. Podgrzewałem, mieszałem, dodawałem utwardzacza, próbowałem kłaść utwardzacz po wierzchu, żeby wytworzyć chociaż “skórkę”, prosiłem, błagałem – nic.

Miało być bogato

Na szczęście uratował mnie przerost ambicji. Ponieważ chciałem, żeby model dało się wyciągać z dioramy, umieściłem go na folii spożywczej. Wyciągnąłem go więc (nie bez uszkodzeń malarskich, bo jednak trochę się wkleił) i postanowiłem umieścić go (już na stałe) w nowej dioramce, a właściwie winietce – znacznie mniejszej niż pierwotna, bez pomostu z beczek (został w pierwotnym “akwenie”). “Wodę” zastosowałem akrylową AK, bo boję się już epoksydowej. Niestety, dałem ciut za dużo barwnika.

Kilka słów o weatheringu

Naczytałem się i naoglądałem o “zweatherowanych” modelach wodnosamolotów i zastosowałem w sumie dwa efekty typowe dla tej klasy pojazdów:

Pokłady soli – jak się okazuje, sól z rozpylonej wody morskiej bardzo mocno pokrywa hydroplan i to wszędzie, łącznie z wierzchem skrzydeł. Biały matowy pył stanowi ciekawy kontrapunkt na błyszczącej czerwonej powierzchni samolotu. Użyłem washa AK Salt Streaks for Ships, można go rozpylić aerografem, nanieść suchym pędzlem lub gąbką, a w razie potrzeby zetrzeć – wygodnie i bezstresowo.

Brud na linii wodnej – namalowany niebieskoszarym panellinerem Tamiya przy pomocy pędzelka. Też przyjemna, wyciszająca akcja.

Do tego oczywiście odrapania (nie wszystkie intencjonalnie 😉 ), okopcenia, ślady oleju, zabrudzenia od piasku.

Figurka Świniaka to moja pierwsza (Pelle powstał później), stwierdziłem, że jak zepsuję, to zawsze mogę powiedzieć, że to figurka z kreskówki. Wyszło przyzwoicie, choć chyba mało finezyjnie.

Efekty jak niżej:

Leave a comment

Design a site like this with WordPress.com
Get started